piątek, 4 grudnia 2009

Czasem jest pełno ludzi po to, aby głębsza była samotność


Nadchodzi zima, zbliżają się Święta, a wszystkie sklepy już od listopada obwieszone są świecidełkami. Staram się tego nie zauważać. Niby jest lepiej. Czasami. Lecz są chwile kiedy mam wszystkiego dość, np. teraz kiedy wróciłam do domu i zobaczyłam pijanego ojca. W zeszłym tygodniu również...Coraz częsciej siedzę na parapecie w moim pokoju i zastanawiam się co by było gdybym...skoczyła z okna. Nie, nie myślę na powaznie o samobójstwie. Narazie nie. Wyobrażam sobie tylko jakby zareagowali na to bliscy...To straszne, wiem, że nie powinnam, ale uświadomiłam sobie, że na prawdę wiele ludzi bym tym zraniła i byc może również ich pozbawiłabym życia...Dwa lata temu tak bardzo się nad tym nie zastanawiałam. Myślałam tak na prawdę jedynie o sobie i o swoich problemach, którym nie chciałam stawić czoła. Od dłuższego czasu przeżywam na przemian- dół, euforię, dół, euforię, euforię, dół, normalność. Nienawidzę tego. Kiedy jestem wesoła, myślę, że będę taka już zawsze, ale za chwilę ktoś mnie zdenerwuje, ktos cos złego powie, ojciec sie upije i znów jestem smutna. Moi nowi znajomi nie wiedzą nic o mojej przeszłości i mają mnie za totalnie zwariowana osobę. Wolę udawać radosć, niż tłumaczyć się ze swojego smutku. Ale przecież jest lepiej niż było, jestem szczęśliwa, móc studiować to co kocham i nigdy nie zamieniłabym swojego kierunku na inny. Więc w czym znowu problem? W tym, że miałam isć na terapie i jakos się nie złożyło? Może...

Mam tylko nadzieję, że nigdy nie zabraknie mi czasu...

Brak komentarzy: